Publikujemy kilka zdjęć z opuszczonego ośrodka wypoczynkowego. Nie tak dawno temu, do tego ośrodka przyjeżdżali na urlopy pracownicy pobliskiego zakładu przemysłowego. Miejsce to było bardzo popularne, całe rodziny biwakowały, kąpały się w niedużym jeziorze, a tutejsza wieś tętniła życiem. Prosperował nawet niewielki sklepik z legendarnymi lodami "Bambino" (Czy ktoś je jeszcze pamięta? Te prawdziwe, na patyku, za które płaciło się złotówkami z orzełkiem bez korony? ). Z nastaniem kapitalizmu zakład przemysłowy upadł, ciągnąc za sobą ośrodek. Posesja kupiona została przez prywatnego inwestora. Człowiek ten najwidoczniej próbował całość remontować, jednak coś mu w tym przeszkodziło. We wnętrzu budynku wciąż można znaleźć porzucone narzędzia budowlane, puszki z farbą.
Dość dokładnie znamy historię tego obiektu, lecz nie będziemy o niej pisać. Z różnych względów.
Dziś, stojąc na dawnym polu biwakowym, ciężko wyobrazić sobie, że to miejsce przepełnione było kiedyś gwarem dzieci, rozmowami dorosłych, chlupotem wody i brzękiem butelek piwa. Może to wina pory roku? A może wina upływu lat?
środa, 20 lutego 2013
niedziela, 17 lutego 2013
Drzwi cz.1
Pisaliśmy już o oknach i narzędziach. Przyszedł czas na drzwi. Funkcja drzwi jest oczywista chyba dla każdego, jednak, zgodnie z tradycją, zacytujemy Mały Słownik Języka Polskiego: "ruchome zamkniecie otworu wejściowego do budynku lub jakiegoś wnętrza; sam ten otwór".
Większość drzwi, jakie przychodzi nam spotykać na naszych wyprawach jest raczej nieruchoma. Część jest zamknięta na zamek, kłódki. Trafiają się też drzwi spętane łańcuchami, zabite deskami, zaspawane. Bywają jednak i takie, które mimo upływu czasu, nadal pełnią swą funkcję. Jedynym mankamentem jest potworne skrzypienie zawiasów. Spotykamy też drzwi wyjęte z zawiasów, lezące na stertach desek, z wyłamanymi zamkami, świadczącymi o włamaniach.
Bardzo ciekawe są rozmaite tabliczki i napisy umieszczane na drzwiach. O nich napiszemy w przyszłości.
Większość drzwi, jakie przychodzi nam spotykać na naszych wyprawach jest raczej nieruchoma. Część jest zamknięta na zamek, kłódki. Trafiają się też drzwi spętane łańcuchami, zabite deskami, zaspawane. Bywają jednak i takie, które mimo upływu czasu, nadal pełnią swą funkcję. Jedynym mankamentem jest potworne skrzypienie zawiasów. Spotykamy też drzwi wyjęte z zawiasów, lezące na stertach desek, z wyłamanymi zamkami, świadczącymi o włamaniach.
Bardzo ciekawe są rozmaite tabliczki i napisy umieszczane na drzwiach. O nich napiszemy w przyszłości.
niedziela, 10 lutego 2013
Drewniany barak
Niedawno odnaleźliśmy taką oto dziwną konstrukcję. Wygląda to na barak, który miał służyć ekipie budowlanej. Co jeszcze dziwniejsze, teren jest w ogóle niezagospodarowany. Działka jest tylko otoczona betonowymi słupkami, między którymi rozpięta miała być siatka. Żadnych fundamentów, porzuconych materiałów budowlanych, tylko ta buda. W środku leży jedynie worek ze zwietrzałym cementem.
To jeden z bardziej tajemniczych obiektów na jakie się natknęliśmy, jeżeli te kilka desek można nazwać obiektem.
To jeden z bardziej tajemniczych obiektów na jakie się natknęliśmy, jeżeli te kilka desek można nazwać obiektem.
piątek, 1 lutego 2013
Leśne klimaty
Pozostajemy w leśnych klimatach. A oto próbka zdjęć z dzisiejszej wyprawy, której cel przedstawimy później.
Leśna droga z dala od cywilizacji, na pierwszy rzut oka, może nie stanowić żadnej atrakcji dla eksploratora. Wystarczy jednak wejść nieco głębiej w las. Za niewielkim wzniesieniem odkrywamy polanę zalaną wodą z ostatnich roztopów. Na samym skraju stoi stara, gnijąca ambona myśliwska.
Ktoś musiał poświęcić swój czas, materiał i włożyć sporo wysiłku, aby ją zbudować. Ciekawe jak wiele godzin spędzili w niej myśliwi? O czym rozmawiali? Czy łowy się udawały? Słuchamy...
Nic. Żadnych szeptów. Gnijące drewno milczy, nie chce się dzielić swoimi tajemnicami. Mury są bardziej rozmowne.
Leśna droga z dala od cywilizacji, na pierwszy rzut oka, może nie stanowić żadnej atrakcji dla eksploratora. Wystarczy jednak wejść nieco głębiej w las. Za niewielkim wzniesieniem odkrywamy polanę zalaną wodą z ostatnich roztopów. Na samym skraju stoi stara, gnijąca ambona myśliwska.
Ktoś musiał poświęcić swój czas, materiał i włożyć sporo wysiłku, aby ją zbudować. Ciekawe jak wiele godzin spędzili w niej myśliwi? O czym rozmawiali? Czy łowy się udawały? Słuchamy...
Nic. Żadnych szeptów. Gnijące drewno milczy, nie chce się dzielić swoimi tajemnicami. Mury są bardziej rozmowne.
środa, 30 stycznia 2013
Koniec przerwy
Po stanowczo zbyt długiej przerwie publikujemy kolejny post i kilka nowych zdjęć. Dwa z nich mogliście już zobaczyć w naszej Facebook'owej galerii, w nieco innej szacie. Nie jest to co prawda kolejny budynek, lecz zwyczajna linia elektryczna. Niby nic, jednak jej położenie jest dość szczególne.
Większość z nas przyzwyczajona jest do widoku słupów przy drogach, ewentualnie na polach. Poniżej widzimy jednak pas wykarczowanego lasu, a na nim niekończący się szereg betonowych kolumn. Kable przesyłowe wiszą smutno. Śnieg, który jeszcze wczoraj tu był, dziś zamienił się w kałuże. Zewsząd słychać krople spadające z gałęzi.
Nie jest to obrazek typowy dla Urban Exploration. Jednak jest w nim coś wyjątkowego. Na niektórych zdjęciach nie do końca widać, czy betonowe słupy są intruzem, czy ofiarą. Las usłużnie odsunął się, zrobił miejsce dla cywilizacji i technologii. Nie znaczy jednak, że zapomniał. Czeka w uśpieniu i gdy tylko nadarzy się okazja, odzyska to, co utracił.
Blizna tylko z pozoru się zagoiła.
Większość z nas przyzwyczajona jest do widoku słupów przy drogach, ewentualnie na polach. Poniżej widzimy jednak pas wykarczowanego lasu, a na nim niekończący się szereg betonowych kolumn. Kable przesyłowe wiszą smutno. Śnieg, który jeszcze wczoraj tu był, dziś zamienił się w kałuże. Zewsząd słychać krople spadające z gałęzi.
Nie jest to obrazek typowy dla Urban Exploration. Jednak jest w nim coś wyjątkowego. Na niektórych zdjęciach nie do końca widać, czy betonowe słupy są intruzem, czy ofiarą. Las usłużnie odsunął się, zrobił miejsce dla cywilizacji i technologii. Nie znaczy jednak, że zapomniał. Czeka w uśpieniu i gdy tylko nadarzy się okazja, odzyska to, co utracił.
Blizna tylko z pozoru się zagoiła.
środa, 2 stycznia 2013
Święta, święta i po świętach...
Szał zabaw sylwestrowych już za nami. Mimo bolącej głowy i ogólnego zmęczenia organizmu, już teraz planujemy wyprawy w nadchodzącym roku. Być może uda nam się nawiązać współpracę z innymi grupami eksploracyjnymi, zareklamować naszego bloga na forach i serwisach internetowych. To tyle, jeśli chodzi o plany długofalowe. Teraz trzeba zebrać członków grupy i wyruszyć na poszukiwania nowych miejsc, zebrać nowy materiał do archiwum i przeżyć kolejne przygody. Dłuży nam się już ta świąteczno/noworoczna przerwa. Szepty przeszłości wzywają.
poniedziałek, 24 grudnia 2012
Czego życzymy Wam i Nam?
Whispers Urban Exploration Group też ma swoje życzenia świąteczno-noworoczne. Poza sprzętem o którym pisaliśmy wcześniej, chcielibyśmy spotkać ludzi z którymi łączyłaby nas wspólna pasja. Ludzi odważnych, odpowiedzialnych i wrażliwych. Większość naszych znajomych puka się w czoło, słysząc o naszych wyprawach..
Mamy nadzieję, że w nadchodzącym roku odwiedzimy wiele ciekawych miejsc, przeżyjemy wiele przygód i uratujemy kilka miejsc przed zniknięciem, uwieczniając je w pamięci i na zdjęciach. Obyśmy zawsze wracali w pełnym składzie do domu.
Wam, drodzy Czytelnicy, życzymy spokojnych, rodzinnych Świąt, oraz pomyślności w Nowym Roku.
W naszym archiwum nie ma niestety żadnych typowo świątecznych zdjęć. Publikujemy zatem zdjęcie komina, do którego zmieściłby się nawet największy Święty Mikołaj...
Mamy nadzieję, że w nadchodzącym roku odwiedzimy wiele ciekawych miejsc, przeżyjemy wiele przygód i uratujemy kilka miejsc przed zniknięciem, uwieczniając je w pamięci i na zdjęciach. Obyśmy zawsze wracali w pełnym składzie do domu.
Wam, drodzy Czytelnicy, życzymy spokojnych, rodzinnych Świąt, oraz pomyślności w Nowym Roku.
W naszym archiwum nie ma niestety żadnych typowo świątecznych zdjęć. Publikujemy zatem zdjęcie komina, do którego zmieściłby się nawet największy Święty Mikołaj...
niedziela, 16 grudnia 2012
Zmiany, zmiany, zmiany...
Blog, Fanpage i sama Grupa powoli się rozwijają, mimo iż zima znacznie ograniczyła naszą mobilność. Wiele jeszcze jest do zrobienia. Przydałby się nowy sprzęt fotograficzny, nowy środek transportu, sprzęt wspinaczkowy... Gdyby wszystko spisać, to powstałby spory list do Świętego Mikołaja. Najbardziej cieszy nas to, że nawiązaliśmy kontakt z osobami, które chciałyby dołączyć do Whispers Urban Exploration Group. Co nie jest jednak jednoznaczne z przyjęciem w nasze szeregi. Najpierw trzeba spełnić kilka podstawowych warunków i pomyślnie przejść "chrzest bojowy". Poniżej prezentujemy nasze ogłoszenie rekrutacyjne.
Może to wygladać niepokojąco, ale taka jest prawda. Treba mieć stalowe nerwy, końskie zdrowie i dużo oleju w głowie.
Może to wygladać niepokojąco, ale taka jest prawda. Treba mieć stalowe nerwy, końskie zdrowie i dużo oleju w głowie.
sobota, 8 grudnia 2012
Pierwszy klip
Kilka dni temu ukazał się w internecie nasz pierwszy klip. Nie jest to produkcja wysokobudżetowa. Posklejana z przypadkowych fragmentów, poprzetykana zdjęciami, bez większego ładu i składu. Jakość również pozostawia wiele do życzenia. To tylko 2 minuty i 22 sekundy. Niewiele, w porównaniu z czasem spędzonym na wyprawach i przygotowaniach. Namiastka tego, co robimy. Z czasem będziemy udostępniać kolejne filmy.
Nasze "dzieło" można obejrzeć na serwisie YouTube i na pasku bocznym bloga.
Nasze "dzieło" można obejrzeć na serwisie YouTube i na pasku bocznym bloga.
wtorek, 4 grudnia 2012
Kodeks eksploratora #3
3. No one sees you, no one hears you.
Często (jeśli nie zawsze) miejsca, które odwiedzamy oznaczone są tabliczkami takimi, jak ta poniżej.Wprawdzie poruszamy się po obiektach, które są od lat zapomniane, niczego nie zabieramy, nie niszczymy, jednak zawsze komuś może się to nie spodobać. To co miało być wycieczką krajoznawczą, może stać się "naruszeniem granic posesji".
Nie zapominajmy, że w naszym pięknym kraju występuje także zjawisko bezdomności. To co dla nas jest obiektem wyprawy, dla kogoś może być namiastką domu. Należy to uszanować.
Miejsca zapomniane mogą również być odwiedzane przez przedstawicieli "średniej klasy średniej", tj osoby łyse, lubujące się w ubiorze sportowym, łańcuchach na szyi oraz niemieckich samochodach, głównie powypadkowych. Powody ich obecności w takich miejscach mogą być różne. Pewne jest że obecność osób trzecich w ich "rewirze" odebrana zostanie jako naruszenie niszy ekologicznej, co może spowodować agresję. Unikamy spotkań z tą... grupą społeczną.
Jak widać, nie wszystkim może się podobać nasza pajsa, więc staramy nie rzucać się w oczy. Zwłaszcza, że zdarza nam się działać na granicy prawa. Unikamy wszelkich konfrontacji z osobami postronnymi, poza innymi eksploratorami, rzecz jasna. Warto poświęcić kilka chwil na zapoznanie się z terenem, warto posłuchać, czy faktycznie jesteśmy sami. Od tego zależeć może nasze bezpieczeństwo.
Często (jeśli nie zawsze) miejsca, które odwiedzamy oznaczone są tabliczkami takimi, jak ta poniżej.Wprawdzie poruszamy się po obiektach, które są od lat zapomniane, niczego nie zabieramy, nie niszczymy, jednak zawsze komuś może się to nie spodobać. To co miało być wycieczką krajoznawczą, może stać się "naruszeniem granic posesji".
Nie zapominajmy, że w naszym pięknym kraju występuje także zjawisko bezdomności. To co dla nas jest obiektem wyprawy, dla kogoś może być namiastką domu. Należy to uszanować.
Miejsca zapomniane mogą również być odwiedzane przez przedstawicieli "średniej klasy średniej", tj osoby łyse, lubujące się w ubiorze sportowym, łańcuchach na szyi oraz niemieckich samochodach, głównie powypadkowych. Powody ich obecności w takich miejscach mogą być różne. Pewne jest że obecność osób trzecich w ich "rewirze" odebrana zostanie jako naruszenie niszy ekologicznej, co może spowodować agresję. Unikamy spotkań z tą... grupą społeczną.
Jak widać, nie wszystkim może się podobać nasza pajsa, więc staramy nie rzucać się w oczy. Zwłaszcza, że zdarza nam się działać na granicy prawa. Unikamy wszelkich konfrontacji z osobami postronnymi, poza innymi eksploratorami, rzecz jasna. Warto poświęcić kilka chwil na zapoznanie się z terenem, warto posłuchać, czy faktycznie jesteśmy sami. Od tego zależeć może nasze bezpieczeństwo.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)