wtorek, 11 czerwca 2013

Warsztat i kotłownia

   Mimo tak niefortunnego przebiegu ostatniej wyprawy, udało nam się zrobić kilka ciekawych zdjęć. Jak już pisaliśmy, przed konfrontacją z psem w "Pomieszczeniu socjalnym", zwiedziliśmy warsztat i kotłownię. W na stole w warsztacie znaleźliśmy kielnię, wałek do malowania i kilka innych przedmiotów nieznanego pochodzenia i przeznaczenia. Po podłodze walały się stare rękawiczki robocze, a na ścianie wisiał kalendarz z 2003 roku. W schowku obok na pólkach była masa wszelakiego żelastwa i narzędzi.
   W kotłowni był, rzecz jasna, imponujących rozmiarów piec i pokaźny silnik elektryczny. Znaleźlismy tam również pewne tajemnicze urządzenie, prezentowane na ostatnim zdjęciu.
   Może pomożecie w rozwikłaniu zagadki jego przeznaczenia?






środa, 5 czerwca 2013

Nieproszeni goście

   Pisaliśmy już o różnorakich zagrożeniach czyhających na eksploratorów. Póki co udawało nam się ich szczęśliwie uniknąć. Niestety podczas ostatniej wyprawy nie mieliśmy tyle szczęścia. Mówiliśmy już o zdradliwym dachu z papy, jednak to, na co natknęliśmy się wewnątrz obiektu, kompletnie nas zaskoczyło.
   Po wielu trudach udało nam się dostać do środka. Zwiedzaliśmy kotłownię w starej gorzelni. Zrobiliśmy zdjęcia pieca, warsztatu i postanowiliśmy przejść dalej przez drzwi oznaczone napisem "Pomieszczenie socj". Chodziło, rzecz jasna o "Pomieszczenie socjalne". Olejna farba w kolorze jasnego brązu zaczęła się już łuszczyć. Już mieliśmy pociągnąć za klamkę, gdy jeden z nas, tknięty nagłym przeczuciem spojrzał przez szparę u dołu drzwi. W tym momencie wywiązała się następująca rozmowa:
   - Czekaj... Tam jest pies
   - Co?
   - No pies. Stoi tam i gapi się na mnie.
   - K...a. Co robimy?
Jeden z nas został poza obiektem i uzbrojony w lornetkę oraz krótkofalówkę obserwował perymetr. Postanowiliśmy podzielić się z nim nowiną.
   - W pomieszczeniu socjalnym jest pies.
   - Jaki pies?!
   - Nie wiem. Jakiś skundlały doberman. Ma obrożę.
   - Pamiętajcie, że ktoś go musi karmić.
Pies był naprawdę duży i nie przejawiał ochoty na nawiązywanie nowych znajomości. Gdy bydle zaczeło szczekać podjęliśmy szybką decyzję i wyszliśmy dokładnie tą samą drogą, którą dostaliśmy się do środka.
   W pośpiechu i stresie nie udało nam się niestety zrobić zdjęcia czworonogowi. Strach pomyśleć co by było, gdybyśmy otworzyli te drzwi...