poniedziałek, 24 grudnia 2012

Czego życzymy Wam i Nam?

   Whispers Urban Exploration Group też ma swoje życzenia świąteczno-noworoczne. Poza sprzętem o którym pisaliśmy wcześniej, chcielibyśmy spotkać ludzi z którymi łączyłaby nas wspólna pasja. Ludzi odważnych, odpowiedzialnych i wrażliwych. Większość naszych znajomych puka się w czoło, słysząc o naszych wyprawach..
   Mamy nadzieję, że w nadchodzącym roku odwiedzimy wiele ciekawych miejsc, przeżyjemy wiele przygód i uratujemy kilka miejsc przed zniknięciem, uwieczniając je w pamięci i na zdjęciach. Obyśmy zawsze wracali w pełnym składzie do domu.

   Wam, drodzy Czytelnicy, życzymy spokojnych, rodzinnych Świąt, oraz pomyślności w Nowym Roku.

   W naszym archiwum nie ma niestety żadnych typowo świątecznych zdjęć. Publikujemy zatem zdjęcie komina, do którego zmieściłby się nawet największy Święty Mikołaj...




niedziela, 16 grudnia 2012

Zmiany, zmiany, zmiany...

   Blog, Fanpage i sama Grupa powoli się rozwijają, mimo iż zima znacznie ograniczyła naszą mobilność. Wiele jeszcze jest do zrobienia. Przydałby się nowy sprzęt fotograficzny, nowy środek transportu, sprzęt wspinaczkowy... Gdyby wszystko spisać, to powstałby spory list do Świętego Mikołaja. Najbardziej cieszy nas to, że nawiązaliśmy kontakt z osobami, które chciałyby dołączyć do Whispers Urban Exploration Group. Co nie jest jednak jednoznaczne z przyjęciem w nasze szeregi. Najpierw trzeba spełnić kilka podstawowych warunków i pomyślnie przejść "chrzest bojowy". Poniżej prezentujemy nasze ogłoszenie rekrutacyjne.





Może to wygladać niepokojąco, ale taka jest prawda. Treba mieć stalowe nerwy, końskie zdrowie i dużo oleju w głowie.

sobota, 8 grudnia 2012

Pierwszy klip

   Kilka dni temu ukazał się w internecie nasz pierwszy klip. Nie jest to produkcja wysokobudżetowa. Posklejana z przypadkowych fragmentów, poprzetykana zdjęciami, bez większego ładu i składu. Jakość również pozostawia wiele do życzenia. To tylko 2 minuty i 22 sekundy. Niewiele, w porównaniu z czasem spędzonym na wyprawach i przygotowaniach. Namiastka tego, co robimy. Z czasem będziemy udostępniać kolejne filmy.

   Nasze "dzieło" można obejrzeć na serwisie YouTube i na pasku bocznym bloga.


wtorek, 4 grudnia 2012

Kodeks eksploratora #3

3. No one sees you, no one hears you.

   Często (jeśli nie zawsze) miejsca, które odwiedzamy oznaczone są tabliczkami takimi, jak ta poniżej.Wprawdzie poruszamy się po obiektach, które są od lat zapomniane, niczego nie zabieramy, nie niszczymy, jednak zawsze komuś może się to nie spodobać. To co miało być wycieczką krajoznawczą, może stać się "naruszeniem granic posesji".
   Nie zapominajmy, że w naszym pięknym kraju występuje także zjawisko bezdomności. To co dla nas jest obiektem wyprawy, dla kogoś może być namiastką domu. Należy to uszanować.
   Miejsca zapomniane mogą również być odwiedzane przez przedstawicieli "średniej klasy średniej", tj osoby łyse, lubujące się w ubiorze sportowym, łańcuchach na szyi oraz niemieckich samochodach, głównie powypadkowych. Powody ich obecności w takich miejscach mogą być różne. Pewne jest że obecność osób trzecich w ich "rewirze" odebrana zostanie jako naruszenie niszy ekologicznej, co może spowodować agresję. Unikamy spotkań z tą... grupą społeczną.

   Jak widać, nie wszystkim może się podobać nasza pajsa, więc staramy nie rzucać się w oczy. Zwłaszcza, że zdarza nam się działać na granicy prawa. Unikamy wszelkich konfrontacji z osobami postronnymi, poza innymi eksploratorami, rzecz jasna. Warto poświęcić kilka chwil na zapoznanie się z terenem, warto posłuchać, czy faktycznie jesteśmy sami. Od tego zależeć może nasze bezpieczeństwo.


wtorek, 20 listopada 2012

Kodeks eksploratora #2

2. You'll never walk alone.

   Niektórym może się to kojarzyć z hymnem pewnego klubu piłkarskiego, innym, z piosenką Elvisa Presleya, albo Louisa Armstronga. Dla nas jest to kolejna, ważna zasada. Nigdy nie eksplorujemy w pojedynkę. Zbyt wiele niebezpieczeństw czai się w opuszczonych obiektach. Gnijące stropy, złom, gruz. Perspektywa upadku z dużej wysokości, otwartego złamania i agonii jest chyba wystarczającym argumentem. Co nie znaczy, że podczas grupowych wypraw wypadki się nie zdarzają. Zawsze jednak będzie ktoś, kto zawiadomi odpowiednie służby, rodzinę... Nie chcemy tutaj straszyć. Przy wystarczającej dozie zdrowego rozsądku i unikaniu brawury, można ustrzec się większości nieprzyjemnych niespodzianek.
   Jednak kondycja budynków to niejedyny mankament. Zagrożenie stanowić mogą również "dzicy lokatorzy" i rożnego typu "szemrane towarzystwo". W większej grupie zawsze bezpieczniej.

   W poszukiwaniu ukrytego piękna miejsc zapomnianych, nie warto narażać własnego życia. Jednak samotne wyprawy potęgują klimat. Niektórzy z nas coś o tym wiedzą...

   Pewną formą kompromisu jest kontakt za pośrednictwem krótkofalówek. Wymaga to jednak pewnego zaplecza technicznego i zwiększa ilość sprzętu który trzeba ze sobą zabrać.
















środa, 7 listopada 2012

Kodeks eksploratora #1

1. Take only pictures, leave only footprints

To podstawowa zasada Urban Exploration. Budynki które odwiedzamy bywają wystarczająco zdewastowane i zaśmiecone. Nasz wkład w ten proceder jest niepotrzebny.
Nie zostawiamy po sobie żadnych puszek, opakowań, niedopałków i innych śmieci. Jedynym śladem naszej obecności mogą być odciski butów, odbite w warstwach kurzu, gruzu zalegającego na podłodze.
Nie zabieramy ze sobą żadnych pamiątek z wypraw. Jedynie zdjęcia. Dzięki nim miejsca opuszczone trwają odrobinę dłużej.

środa, 17 października 2012

Narzędzia

Jeżeli cokolwiek znajduje się w opuszczonym obiekcie, to są to najczęściej śmieci, lub narzędzia. O wiele ciekawszym tematem jest druga grupa przedmiotów. Czasami odłożone na swoje miejsce. Czasem odstawione tylko na bok, tak jakby zaraz ktoś miał wrócić i kontynuować przerwaną w połowie pracę. Niektóre z nich jakby porzucone w pośpiechu i nieładzie. Leżą bezradnie na podłodze, okrywają się warstwami kurzu i... czekają. Niepotrzebne, zapomniane, przestarzałe. Jakże podobny jest ich los do losu, opisywanej już, "Filiżanki"






  

niedziela, 14 października 2012

"Bóg cię widzi"

   Wiszące nad głową zwęglone belki stropowe z których wystają pordzewiałe gwoździe, nie napawają optymizmem. Wszechobecny gruz grozi skręceniem kostki, przy odrobinie szczęścia - skręceniem karku. Korzystanie z gnijących schodów to czyste szaleństwo, mimo to wchodzimy na wyższe kondygnacje. Graffiti pokrywa ściany niczym katedralny fresk. Fantastyczne postacie, napisy. Kilka z nich jest bardzo szczególnych. Zaskakują zarówno treścią jak i umiejscowieniem.

   Pierwszy taki napis, znajduje się na pierwszym pietrze głównej hali. Miedzy oknami wychodzącymi na porośnięte drzewami wzgórze nakreślone dwa słowa: "Jezus Panem". Tuż obok zieje dziura w podłodze, przez którą dokładnie widać śmieci po "dzikich lokatorach" budynku.

   Jakiś czas później przechodzimy przez pozostałości długiej sali. Część ścian się zawaliła, cegły pokrywają całą powierzchnię pomieszczenia. Na resztkach muru widnieje napis: "Bóg cię widzi".

   Tuż obok, przez dziurę w ścianę widzimy trójkąt z okiem w środku. Powyżej napisano: "Bóg". Oko spogląda na nas przestraszone, zdumione. Pomieszczenie to mogło być w przeszłości łazienką.

   Kilka metrów dalej slogan: "Jezus żyje" wypisany na odpadającym tynku. Gruz wokół zdążył już obrosnąć chwastami.

   Ciekawe, czy autor (lub autorzy) wspomnianych tekstów zastanawiali się, kim będą potencjalni odbiorcy. Sądząc po butelkach, puszkach, a przede wszystkim po zapachu niektórych pomieszczeń, nie są to stali bywalcy muzeów, galerii sztuki, o kościele nie wspominając.
   Kim są ludzie, którzy nakreślili te słowa? Czy zrobili to dla żartu, czy może z potrzeby serca? Może w ten sposób postrzegają "głoszenie Słowa Bożego"?

   Słowa "Bóg cię widzi" i "Jezus żyje" nie brzmią tak, jak powinny. To jakby ostrzeżenia, groźby. Może to wina miejsca w którym się znajdują? Może to celowy zabieg, takie współczesne "memento mori"? Tego się już nie dowiemy, a napisy będą straszyć z murów, dopóki czas ich nie zatrze.








sobota, 13 października 2012

Graffiti

   Gdy budynek zostaje porzucony, zwykle pierwszymi go odwiedzającymi są złomiarze, szabrownicy, bezdomni. Po splądrowaniu i zniszczeniu obiektu, wkraczają doń grafficiarze. Nie mamy nic przeciwko tej formie sztuki, a nawet po cichu ją popieramy. Oczywiście, jeżeli sztuka ta nie przerodzi się w wandalizm. Poza wymyślnymi obrazami, można odnaleźć takie przemyślenia jak: "Kofam Wałęsę", "Jem dżem", czy prezentowane poniżej "No pie for you". Nierzadko napotykamy się na informacje typu: "Bóg cię widzi". O tych ostatnich opowiemy w następnym poście.









wtorek, 9 października 2012

Okna cz. 2

   Czym jest okno? Za Słownikiem Języka Polskiego cytujemy: "«otwór w ścianie lub dachu jakiegoś budynku, pomieszczenia, pojazdu itp., umożliwiający oświetlenie i wentylację wnętrza oraz zobaczenie tego, co jest na zewnątrz»". Dla nas, okna stanowią wdzięczny obiekt fotografii i, o czym już pisaliśmy wcześniej, często substytut drzwi wejściowych... bądź wyjściowych awaryjnych. Miały służyć ludziom pracującym, żyjącym wewnątrz. Teraz tylko wiatr wyje w kratach, ramy próchnieją, resztki szkła trzeszczą pod butami.







poniedziałek, 8 października 2012

Okna cz. 1

   Ile jak często w ciągu dnia spoglądacie przez okno? Kilka, kilkanaście razy? Wtedy najważniejszy jest widok, krajobraz. Tutaj jest inaczej. Liczy się okno samo w sobie, jego forma, umiejscowienie, nie to, co przez nie widać. Kraty, strzępy ramy, często nagi mur - to najważniejsze cechy. To, co kiedyś było oknem teraz jest zwykłą dziurą w ścianie - przynajmniej, dla zwykłego obserwatora. Dla nas jest czymś więcej.

Czym? O tym, w następnym poście...




środa, 3 października 2012

Co jest za tymi drzwiami?


   Słoneczny, sierpniowy dzień. Solidna bryła z czerwonej cegły widoczna z daleka, stoi, czekając. Wysoka trawa rośnie wokół betonowego ogrodzenia. Na bramie tabliczka: „Uwaga! Zły pies!”.  Teren był wcześniej sprawdzony – nie ma żadnego psa. Stalowa bramka otwiera się bez trudu. Przed nami okrągła godzina poszukiwań wejścia. O drzwiach frontowych można od razu zapomnieć – gruby łańcuch i solidna kłódka skutecznie bronią dostępu do wnętrza. Podziemny tunel od starej pompy wodnej okazuje się być ślepą uliczką. Próbujemy dalej. Wejście na dach przybudówki i próba przedostania się przez jedno z okien jest zbyt ryzykowna. Dwuskrzydłowe drzwi do warsztatu ani drgną. Zaczynają kończyć nam się pomysły.

   Czerwień cegieł, biel wietrzejącej zaprawy. Dwa metry nad ziemią, stara, pordzewiała rama okienna. Przez nią prowadzi jedyna droga do środka. Z trudem wdrapujemy się po gołym murze. Chrzęst gruzu pod butami odbija się echem w pustym pomieszczeniu.  Ruszamy dalej. Przed nami zamknięte drzwi. Czy uda się je otworzyć? Klamka skrzypi niemiłosiernie. Zawiasy nie chcą puścić. Szarpnięcie. Jedno, drugie – uważamy, żeby niczego nie zniszczyć, ale chcemy iść dalej. Nagle rozlega się trzask – drzwi otwierają się, szorując po podłodze. Droga wolna….







sobota, 29 września 2012

Filiżanka

   Same budynki to nie wszystko. Ogromną rolę odgrywają przedmioty, które się w nich znajdują. Meble, narzędzia, elementy maszyn. Takie drobiazgi jak gliniana filiżanka urastają do rangi relikwii. Patrząc na nią, człowiek zastanawia się: "Kto z niej pił? Czy ta osoba piła kawę, herbatę, a może coś mocniejszego?  Kiedy ostatni raz została użyta? I dlaczego została tutaj? Nie była nikomu potrzebna? Właściciel o niej zapomniał?"  Zwykła filiżanka, dla wielu śmieć - dla kogoś mogła być skarbem, prezentem od bliskiej osoby, pamiątką.
   Urban Exploration to nie tylko zdjęcia. To próba "zrozumienia" miejsc które odwiedzamy i rzeczy które w nich pozostawiono.



środa, 19 września 2012

Próba czasu


   "Czas jest zależny od obserwatora" - rzekł kiedyś pewien mądry człowiek.
   Generacje rodzą się i umierają, zmieniając w międzyczasie przestrzeń wokół siebie. Zakładają miasta, budują osiedla i fabryki, wznoszą świątynie. Wszystko zostaje jednak poddane próbie czasu. Wynik tej próby bywa okrutny. Miasta wymierają, fabryczne maszyny cichną, kościoły pustoszeją. W takich miejscach czas się zatrzymuje, bo znikają obserwatorzy - ludzie, którzy tam żyli, pracowali, wznosili modły.
   Właśnie takich miejsc poszukujemy, aby poczuć klimat zapomnienia, posłuchać szeptu murów, śmiechu wiatru, płaczu starych desek - w nich zawarte dziś są głosy ludzi którzy byli w tych miejscach przed nami.

niedziela, 16 września 2012

Zaczynamy

Dziś oficjalnie rusza blog Whispers Urban Exploration Group. Wszystkim osobom odwiedzającym życzymy przyjemnej lektury postów i oglądania zdjęć, natomiast sobie - powodzenia na wyprawach i wielu udanych kadrów.
Ciekawe, w jakie miejsca dotrzemy w poszukiwaniu szeptów przeszłości...
Poniżej prezentujemy kilka zdjęć, z naszego skromnego archiwum.