Jeżeli cokolwiek znajduje się w opuszczonym obiekcie, to są to
najczęściej śmieci, lub narzędzia. O wiele ciekawszym tematem jest druga
grupa przedmiotów. Czasami odłożone na swoje miejsce. Czasem odstawione
tylko na bok, tak jakby zaraz ktoś miał wrócić i kontynuować przerwaną w
połowie pracę. Niektóre z nich jakby porzucone w pośpiechu i nieładzie.
Leżą bezradnie na podłodze, okrywają się warstwami kurzu i... czekają.
Niepotrzebne, zapomniane, przestarzałe. Jakże podobny jest ich los do
losu, opisywanej już, "Filiżanki"
środa, 17 października 2012
niedziela, 14 października 2012
"Bóg cię widzi"
Wiszące nad głową zwęglone belki stropowe z których wystają pordzewiałe gwoździe, nie napawają optymizmem. Wszechobecny gruz grozi skręceniem kostki, przy odrobinie szczęścia - skręceniem karku. Korzystanie z gnijących schodów to czyste szaleństwo, mimo to wchodzimy na wyższe kondygnacje. Graffiti pokrywa ściany niczym katedralny fresk. Fantastyczne postacie, napisy. Kilka z nich jest bardzo szczególnych. Zaskakują zarówno treścią jak i umiejscowieniem.
Pierwszy taki napis, znajduje się na pierwszym pietrze głównej hali. Miedzy oknami wychodzącymi na porośnięte drzewami wzgórze nakreślone dwa słowa: "Jezus Panem". Tuż obok zieje dziura w podłodze, przez którą dokładnie widać śmieci po "dzikich lokatorach" budynku.
Jakiś czas później przechodzimy przez pozostałości długiej sali. Część ścian się zawaliła, cegły pokrywają całą powierzchnię pomieszczenia. Na resztkach muru widnieje napis: "Bóg cię widzi".
Tuż obok, przez dziurę w ścianę widzimy trójkąt z okiem w środku. Powyżej napisano: "Bóg". Oko spogląda na nas przestraszone, zdumione. Pomieszczenie to mogło być w przeszłości łazienką.
Kilka metrów dalej slogan: "Jezus żyje" wypisany na odpadającym tynku. Gruz wokół zdążył już obrosnąć chwastami.
Ciekawe, czy autor (lub autorzy) wspomnianych tekstów zastanawiali się, kim będą potencjalni odbiorcy. Sądząc po butelkach, puszkach, a przede wszystkim po zapachu niektórych pomieszczeń, nie są to stali bywalcy muzeów, galerii sztuki, o kościele nie wspominając.
Kim są ludzie, którzy nakreślili te słowa? Czy zrobili to dla żartu, czy może z potrzeby serca? Może w ten sposób postrzegają "głoszenie Słowa Bożego"?
Słowa "Bóg cię widzi" i "Jezus żyje" nie brzmią tak, jak powinny. To jakby ostrzeżenia, groźby. Może to wina miejsca w którym się znajdują? Może to celowy zabieg, takie współczesne "memento mori"? Tego się już nie dowiemy, a napisy będą straszyć z murów, dopóki czas ich nie zatrze.
Pierwszy taki napis, znajduje się na pierwszym pietrze głównej hali. Miedzy oknami wychodzącymi na porośnięte drzewami wzgórze nakreślone dwa słowa: "Jezus Panem". Tuż obok zieje dziura w podłodze, przez którą dokładnie widać śmieci po "dzikich lokatorach" budynku.
Jakiś czas później przechodzimy przez pozostałości długiej sali. Część ścian się zawaliła, cegły pokrywają całą powierzchnię pomieszczenia. Na resztkach muru widnieje napis: "Bóg cię widzi".
Tuż obok, przez dziurę w ścianę widzimy trójkąt z okiem w środku. Powyżej napisano: "Bóg". Oko spogląda na nas przestraszone, zdumione. Pomieszczenie to mogło być w przeszłości łazienką.
Kilka metrów dalej slogan: "Jezus żyje" wypisany na odpadającym tynku. Gruz wokół zdążył już obrosnąć chwastami.
Ciekawe, czy autor (lub autorzy) wspomnianych tekstów zastanawiali się, kim będą potencjalni odbiorcy. Sądząc po butelkach, puszkach, a przede wszystkim po zapachu niektórych pomieszczeń, nie są to stali bywalcy muzeów, galerii sztuki, o kościele nie wspominając.
Kim są ludzie, którzy nakreślili te słowa? Czy zrobili to dla żartu, czy może z potrzeby serca? Może w ten sposób postrzegają "głoszenie Słowa Bożego"?
Słowa "Bóg cię widzi" i "Jezus żyje" nie brzmią tak, jak powinny. To jakby ostrzeżenia, groźby. Może to wina miejsca w którym się znajdują? Może to celowy zabieg, takie współczesne "memento mori"? Tego się już nie dowiemy, a napisy będą straszyć z murów, dopóki czas ich nie zatrze.
sobota, 13 października 2012
Graffiti
Gdy budynek zostaje porzucony, zwykle pierwszymi go odwiedzającymi są złomiarze, szabrownicy, bezdomni. Po splądrowaniu i zniszczeniu obiektu, wkraczają doń grafficiarze. Nie mamy nic przeciwko tej formie sztuki, a nawet po cichu ją popieramy. Oczywiście, jeżeli sztuka ta nie przerodzi się w wandalizm. Poza wymyślnymi obrazami, można odnaleźć takie przemyślenia jak: "Kofam Wałęsę", "Jem dżem", czy prezentowane poniżej "No pie for you". Nierzadko napotykamy się na informacje typu: "Bóg cię widzi". O tych ostatnich opowiemy w następnym poście.
wtorek, 9 października 2012
Okna cz. 2
poniedziałek, 8 października 2012
Okna cz. 1
Ile jak często w ciągu dnia spoglądacie przez okno? Kilka, kilkanaście razy? Wtedy najważniejszy jest widok, krajobraz. Tutaj jest inaczej. Liczy się okno samo w sobie, jego forma, umiejscowienie, nie to, co przez nie widać. Kraty, strzępy ramy, często nagi mur - to najważniejsze cechy. To, co kiedyś było oknem teraz jest zwykłą dziurą w ścianie - przynajmniej, dla zwykłego obserwatora. Dla nas jest czymś więcej.
Czym? O tym, w następnym poście...
środa, 3 października 2012
Co jest za tymi drzwiami?
Słoneczny, sierpniowy dzień. Solidna bryła z czerwonej cegły widoczna z daleka, stoi, czekając. Wysoka
trawa rośnie wokół betonowego ogrodzenia. Na bramie tabliczka: „Uwaga! Zły pies!”. Teren był wcześniej sprawdzony – nie ma
żadnego psa. Stalowa bramka otwiera się bez trudu. Przed nami okrągła godzina
poszukiwań wejścia. O drzwiach
frontowych można od razu zapomnieć – gruby łańcuch i solidna kłódka skutecznie
bronią dostępu do wnętrza. Podziemny tunel od starej pompy wodnej okazuje się być
ślepą uliczką. Próbujemy dalej. Wejście na dach przybudówki i próba
przedostania się przez jedno z okien jest zbyt ryzykowna. Dwuskrzydłowe drzwi
do warsztatu ani drgną. Zaczynają kończyć nam się pomysły.
Czerwień cegieł, biel wietrzejącej zaprawy. Dwa metry nad ziemią, stara, pordzewiała rama
okienna. Przez nią prowadzi jedyna droga do środka. Z trudem wdrapujemy się po gołym murze. Chrzęst gruzu pod butami odbija się echem w
pustym pomieszczeniu. Ruszamy dalej.
Przed nami zamknięte drzwi. Czy uda się je otworzyć? Klamka skrzypi
niemiłosiernie. Zawiasy nie chcą puścić. Szarpnięcie. Jedno, drugie – uważamy,
żeby niczego nie zniszczyć, ale chcemy iść dalej. Nagle rozlega się trzask –
drzwi otwierają się, szorując po podłodze. Droga wolna….
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)