poniedziałek, 1 września 2014

Szpej

   Dobra - przyznam się. Lubię zbierać wszelkiego rodzaju militaria, sprzęt wojskowy, a nawet turystyczno/biwakowy. Z tego powodu, gdy trzeba przygotować się do większej wyprawy przekładam
z miejsca w miejsce dosłownie kilogramy klamotów. Noże, kompasy, niezbędniki, maska przeciwgazowa, zwój liny, dziesiątki paczek wojskowych sucharów... W rzeczywistości 10% tego wszystkiego jest niezbędne na wyprawie.
   Zatem po co ta kotłowanina? Moim zdaniem pomaga to wczuć się w atmosferę wyjazdu, przygody, podróży w nieznane. Skoro wybieram się w takie, czy inne zapomniane miejsce, to nie wiadomo co mnie może spotkać. Więc może lepiej wziąć ze sobą zapasowy scyzoryk? A najlepiej pięć zapasowych scyzoryków?
   Cóż - nie jestem żołnierzem Sił Specjalnych i nie mam tyle doświadczenia i tyle zaufania do własnych możliwości, żeby mocno ograniczać ilość "szpeju". Jak to mówią: "dużo sprzętu, nic talentu". ;-)

P.S.: Już wkrótce początek relacji z ostatniej wyprawy.

Co by tu sobie jeszcze kupić...

2 komentarze :