poniedziałek, 27 stycznia 2014

Wideoteka eksploratora cz. 3

   Film "Czarnobyl. Reaktor Strachu" swoją premierę miał 22 maja 2012 roku. Jest to zatem twór dość świeży. Reżyserem jest Bradley Parker a scenariusz napisali Oren Peli, Carey Van Dyke i Shane Van Dyke.



*** SPOILER ALERT ***

   W poście dotyczącym tego filmu nie będziemy się zajmować fabułą, analizą bohaterów ani ogólnymi wartościami utworu. Z bardzo prostej przyczyny. Film ten jest bardzo słaby. Warto go obejrzeć tylko z tego powodu, że bardzo wiernie odtworzone są okolice Prypeci i samej "strefy zero". Pomijając wszystkie te bzdury o niedźwiedziach, zmutowanych rybach i zdeformowanych od promieniowania ludziach, można zobaczyć kilka ładnycho ujęć opuszczonych bloków mieszkalnych, bunkrów, a nawet samego reaktora. Reszta filmu to dno. Gdyby chociaż wyjaśnione zostało dlaczego rząd (?) ukraiński trzyma i "karmi" te wszystkie mutanty w Czarnobylu...
   Jeżeli ktoś chce zobaczyć parę ciekawych, Urbexowych ujęć - nawet warto, chociaż nie jest
 to jakieś mistrzostwo.
   Jeśli ktoś szuka dobrego horroru w klimacie post-apokaliptycznym... cóż, radzimy szukać dalej.


piątek, 10 stycznia 2014

Wideoteka eksploratora cz. 2

   Zgodnie z obietnicą prezentujemy film "Urban Explorers: Into the Darkness" w Polsce znany pod tytułem "Miejscy hakerzy: W stronę ciemności".
źródło: www.filmweb.pl
   Jest to film dokumentalny reżyserii Melody Gilbert. Premiera odbyła się 16 lutego 2007 roku. Rozpoczyna się od ostrzeżenia, że: "[...]ukazuje czynności niebezpieczne i wątpliwe legalne. Nie promujemy czynności przedstawianych w tym filmie. Możesz zostać ukarany grzywną, aresztowany, ranny, zabity lub spotkać cię może wszystko wymienione powyżej". (tłumaczenie własne).

   Jeżeli ktoś poszukuje jasno sformułowanej definicji Urban Exploration, to ten film doskonale spełnia to zadanie. Pokazuje ludzi z różnych krajów (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja), którzy na różny sposób podchodzą do Urbex'u, ale łączy ich jedno - zamiłowanie do miejsc do których nikt od lat nie zagląda, których nikt nie dostrzega.
   W filmie tym wyraźnie widać na jak różne sposoby można uprawiać UE. Niektórzy lubują się w zwiedzaniu kanałów, używają pontonów i innych wymyślnych patentów do pokonywania zalanych odcinków. Draining, czyli eksploracja kanałów i szybów wentylacyjnych należy chyba do najniebezpieczniejszych form tego "sportu". Zobaczymy też miłośników zamków, bunkrów, szpitali, kościołów. Niektóre obiekty zapierają dech w piersiach.
   Wiele z osób zbiera dokładne dane obiektów, które zwiedziło, lub chce zwiedzić. Zapoznaje się z ich historią, kolekcjonuje mapy, odnajduje stare zdjęcia. Na podstawie takich danych można by stworzyć wspaniały przewodnik po zapomnianych miejscach. Chociaż gdyby się głębiej nad tym zastanowić - czy wtedy te miejsca nie przestałyby być zapomniane?
   Powiedziane jest także, jak władze traktują eksploratorów. Zwykle są postrzegani jako włamywacze i oskarżani o naruszenie własności. W bardziej cywilizowanych krajach kończy się to zazwyczaj karą grzywny. Mowa jest także o zagrożeniach jakie niesie ze sobą Urbex, na przykład zatrucia gazami w kanałach, czy upadki z wysokości.
   W filmie zobaczyć też możemy kilka wspaniałych zdjęć zrobionych podczas wypraw. Doprawdy inspirująca jest koncepcja fotografowania aktów w scenerii industrialnej. Problem polegałby jedynie na znalezieniu modelki, która zechciałaby wybrać się na wyprawę, a następnie wziąć udział w takiej sesji. No cóż... pomarzyć zawsze można. :-)
   Ogromnym szokiem był dla nas pomysł urządzenia imprezy w podziemiach Paryża. Po początkowej konsternacji, stwierdziliśmy, że dalibyśmy się pokroić za udział w takim spotkaniu. Ale zabawa ludzkimi kośćmi? Odrobinę dobrego smaku...

   Długo można by pisać o tym filmie. Dla nas jest on vademecum eksploratora i jednocześnie źródłem inspiracji. Może kiedyś i my dojdziemy do takiego poziomu.

  Szczęśliwie jest on dostępny na serwisie YouTube, nieszczęśliwie tylko w oryginalnej wersji językowej. Zapraszamy do obejrzenia.


   Kolejnym filmem w naszej wideotece będzie "Czarnobyl. Reaktor strachu"



czwartek, 14 listopada 2013

Rekrutacja

   Czas najwyższy na ogłoszenie naboru! Grupą docelową są osoby z Poznania i okolic, gdyż właśnie tam będziemy w nadchodzących miesiącach (latach?) działać. Podstawowe informacje znajdziecie w zakładce "Rekrutacja". W razie jakichkolwiek pytań, piszcie na ten adres.


niedziela, 10 listopada 2013

Wideoteka eksploratora cz. 1

   Pierwszym omawianym przez nas filmem, będzie "Urban Explorer" reżyserii Andy'ego Fetscher'a, na podstawie scenariusza Martin'a Thau. Premiera filmu odbyła się 8. kwietnia 2011 roku.

! SPOILER ALERT !

   Serwis Filweb pisze: "Pragnąc zbadać tajemniczy świat ukryty pod Berlinem, międzynarodowa grupa odkrywców zatrudnia lokalnego przewodnika, który ma ich doprowadzić do legendarnego bunkra III Rzeszy". Niestety, nie możemy się zgodzić z określeniem czwórki bohaterów mianem "grupy odkrywców". Głównie ze względu na rażący brak jakiegokolwiek przygotowania do wyprawy. Dla przykładu: żadna z osób nie posiadała własnej latarki (!). To niestety nie wszystko. Zwiedzający (bo nie sposób ich nazwać eksploratorami) byli ubrani stosowniej na niedzielny spacer, niż na penetrację bunkrów. Bo kto poważny schodzi na głębokość 25 metrów w trampkach, albo dżinsowych szortach do połowy uda? (swoją drogą, szorty te pozytywnie wpływały na ogólną estetykę filmu, zważywszy na nogi bohaterki, która je nosiła ;-) ) 
Nie mieli nawet butelki wody - wszystko taszczył przewodnik.

   Najlepiej przygotowaną do wyprawy osobą był wynajęty pilot. Zaopatrzył pozostałe osoby w latarki
i posiadał zapas liny do wspinaczki. Był najbardziej doświadczoną osobą w całej grupie, lecz brak rozwagi pozostałych miał dla niego tragiczne konsekwencje.

   To kolejny zarzut jaki stawiamy bohaterom: łamanie najbardziej podstawowych zasad bezpieczeństwa. Chodzi nam głównie o scenę w której przechodzą po stalowej kładce nad kilkunastometrowym szybem. Pierwsze pytanie: Dlaczego nie wykorzystali liny do asekuracji? Drugie: Jak głupim trzeba być, żeby robić zdjęcie z lampą błyskową osobie, która stoi na stalowej kładce o szerokości trzydziestu centymetrów, a pod nią zieje ogromna dziura? Ten, nomen omen, przebłysk geniuszu francuskiej pani fotograf zapoczątkował ciąg wydarzeń, które doprowadziły do śmierci prawie wszystkich uczestników wyprawy.
   Poza tym, żaden z uczestników nie miał kasku, co w przypadku zwiedzania bunkrów jest co najmniej dziwne.
  Nie podobały nam się również momenty, w których niszczone były pewne elementy obiektu, np. wyłamanie bramy, czy wybicie szyby. My zawsze staramy się tego unikać.

   Było w filmie również kilka momentów, które nam przypadły do gustu.
   Na przykład motyw posługiwania się pseudonimami, zamiast prawdziwymi imionami. Nie znali swoich personaliów, co mogło być przydatne w razie problemów z władzami. "Dzikie" zwiedzanie podziemi Berlina jest, jak zostało w filmie powiedziane "nie do końca legalne" Podobała nam się również scena, w której grupa odnajduje strzelnicę Stasi. Jeden z uczestników chce zabrać na pamiątkę łuskę karabinową. Przewodnik prosi, żeby tego nie robić, bo to przynosi pecha - sami wyznajemy podobne zasady.

   Naszym zdaniem eksploratorzy są w tym filmie ukazani jako osoby nierozważne, często bezmyślne. Bardziej przypominają poszukiwaczy wrażeń, niż pasjonatów, ludzi z jakimś celem. Nie szanują przeszłości. Przykładem tego może być reakcja grupy na opowieść przewodnika o eksperymentach, jakie miały odbywać się w podziemiach. Dlatego widz, na podstawie tego filmu, może postrzegać eksploratorów jako ludzi, którzy pakują się na własne życzenie w kłopoty.

   Kolejnym filmem, który omówimy będzie "Urban Explorers - Into the Darkness".

 źródło: http://www.filmweb.pl/film/Urban+Explorer-2011-584491#


sobota, 9 listopada 2013

Wideoteka eksploratora - prolog

   W naszej serii poświęconej filmom o tematyce związanej z Urban Exploration niewielką wagę przywiązywać będziemy do treści i ogólnych walorów. Skupimy się na raczej tym, w jaki sposób przedstawiani w nich są sami eksploratorzy, jakie techniki stosują, jakie jest ich podejście do UE (chodzi o Urban Exploration, nie o Unię Europejską). Postaramy się wykazać jakie "błędy w sztuce" popełnili i czego możemy się od bohaterów nauczyć. Nie będzie to cykl krytyki filmowej, lecz próba odkrycia w jaki sposób widz może odbierać Urban Exploration.
   Zastrzegamy sobie prawo do spoilerowania i absolutnie subiektywnej oceny omawianych filmów. Nie jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie, tylko ludźmi, którzy czują się poniekąd związani z tematyką w nich poruszaną.
   Mile widziane są oczywiście Wasze komentarze co do naszych wniosków i ocen oraz propozycje filmów, które, Waszym zdaniem, powinniśmy obejrzeć.

   Pierwszym filmem, którym się zajmiemy, będzie niemiecki film "Urban Explorer" reżyserii Andy'ego Fetsher'a.

A na koniec zdjęcie legendarnego telewizora marki "Lazuryt", odnalezionego podczas jednej z wypraw.


niedziela, 27 października 2013

Jubileusz

   W tym miesiącu mija rok od kiedy działa Whispers Urban Exploration Group. W tym czasie zwiedziliśmy dziesiątki obiektów, zrobiliśmy setki (tysiące) fotografii i przeżyliśmy niejedną przygodę. Przed nami jeszcze wiele do odkrycia, wiele niepowtarzalnych miejsc czeka na nas. Szepty dawnych lat przyzywają.
   Wszystkim czytelnikom dziękujemy za cierpliwość, bo na niektóre posty trzeba było długo czekać.
Niewykluczone, że w przyszłości się to zmieni, bowiem w planach grupy pojawiła się poważna akcja rekrutacyjna o której napiszemy już wkrótce.

Keep exploring!

"Blood Brothers"

czwartek, 26 września 2013

Hotel

   Poniżej prezentujemy zdjęcia z wyprawy do opuszczonego budynku, który miał być w przyszłości hotelem. Trudno powiedzieć, kiedy budowla została porzucona. Znaleźliśmy z roku 2001 oraz skrawek jakiegoś dziennika dotowanego na rok 1968. Całość jest w stanie surowym. Dwa,czy trzy krzesła znajdujące się w środku to pozostałości po dzikich lokatorach. Podobnie jak kanapa, butelki po wódce i kieliszki. Obiekt składa się z dwóch podpiwniczonych, dwupiętrowych budynków, połączonych zewnętrznym korytarzem. Mniejszy budynek miał zapewne pełnić funkcję biura, recepcji. Większy, o długości ponad stu metrów zawiera kilkadziesiąt apartamentów.
   Najbardziej frustrującym momentem wyprawy było poszukiwanie otwartych drzwi, lub okna na balkon na drugim piętrze, gdzie chcieliśmy urządzić sobie przerwę obiadową.
   Do największych ciekawostek i jednocześnie tajemnic należy... wielki pluszowy miś, którego znaleźliśmy w piwnicy budynku.



















piątek, 6 września 2013

Krypta

   Po długiej ciszy publikujemy kilka nowych zdjęć z ostatniej wyprawy. Celem jej był wprawdzie inny, o wiele większy obiekt, lecz "na rozgrzewkę" prezentujemy fotografie grobowca, który odwiedziliśmy po drodze.
   Data 1859 jako konstruktora wskazywać może Camillusa von Brand, dawnego właściciela pobliskich majątków. Von Brand zmarł w roku 1857.
   Mauzoleum pojawia się w dwóch lokalnych legendach.
   W pierwszej z nich Camillus von Brand, umieszcza szczątki swojego ojca w nowo wybudowanym grobowcu rodzinnym, co było niezgodne z jego wolą zmarłego. Upiór ojca Camillusa miał się błąkać po polach i złorzeczyć. Oczekiwał bowiem, że pochowany zostanie na cmentarzu wiejskim.
   Z kolei inna legenda mówi o upiorze samego Camillusa, który jako jeździec pojawiał się w okolicznym
parku prosząc przypadkowych przechodniów o wyregulowanie zegarka, za co ofiarowywać miał znaczną kwotę pieniędzy.

   Dziś krypta jest zdewastowana i zarośnięta przez chwasty. We wnętrzu panuje chłód i ten charakterystyczny rodzaj ciszy, którą pozostawiają po sobie zmarli. Jedyny dźwięk jaki słychać to szelest żab, zwiedzionych panującą tu wilgocią, skaczących po zeschłych liściach. 









   

poniedziałek, 29 lipca 2013

Chłód

   W odwiedzanych przez nas budynkach zawsze jest chłodno. Ciężko jest czasem wytrzymać to przejmujące zimno promieniujące z murów. Jednak biorąc pod uwagę ostatnią falę upałów, która nawiedziła nasz piękny kraj, jesteśmy skłonni całymi dniami przesiadywać w takich miejscach.
    Chłód ten kojarzy się ze śmiercią. Coś umarło w tym miejscu, coś odeszło. Zwiedzając takie obiekty, ma się czasem wrażenie, że jest się w pustym grobowcu.
   Albo w kostnicy.


   Zważywszy na upały, publikujemy zdjęcia... śniegu. :-)

piątek, 5 lipca 2013

Licznik czasu

   Czym jest czas?
   Zgodnie ze zwyczajem cytujemy Mały Słownik Języka Polskiego: "nieprzerwany ciąg następujących po sobie chwil, nieprzerwanie trwanie".
   Nieco ciekawszą definicję odnajdujemy na Wikipedii: "skalarna (w klasycznym ujęciu) wielkość fizyczna określająca kolejność zdarzeń oraz odstępy między zdarzeniami zachodzącymi w tym samym miejscu." (http://pl.wikipedia.org/wiki/Czas)
      Wielcy filozofowie i naukowcy tworzyli własne teorie na temat czasu. Nam nie udało się jeszcze stworzyć własnej. Jednak niewątpliwie czas musi być czymś ważnym, skoro komuś zależało na tym, żeby go mierzyć.
   Podczas ostatniej wyprawy odnaleźliśmy licznik czasu, umieszczony na jakiejś stalowej konstrukcji. Nie sposób odczytać w jakich jednostkach był on mierzony. Czy były to sekundy, godziny, dni? Może przyjęto zupełnie inną skalę pomiaru? Można jedynie odczytać napięcie (V), częstotliwość (Hz) i rok 1979.
   Trzeba jednak rozróżnić dwie rzeczy. Licznik czasu to nie to samo co zegar. Zegar jedynie pokazuje obecny stan danej wartości, w tym wypadku czasu - podaje godzinę. Licznik jednak... rozlicza, dobitnie ukazuje ile czasu już upłynęło.
   Szkoda, że żaden licznik czasu nie pokazuje ile czasu jeszcze zostało...
   Patrząc na to zdjęcie można mieć mieszane uczucia. Skoro licznik czasu już nie bije, to znaczy że czas się zatrzymał? Może dla miejsca w którym się znajduje. Dla nas - na pewno nie.